Żadna różnica
Praca w zawodzie asystentki dyrektora praktycznie niczym nie różni się od pracy asystentki zarządu, którą wykonywałam przez ostatnich kilka lat aż do momentu, gdy moją byłą firmę rozwiązano ze względów finansowych. Po utracie tej pracy byłam zmuszona na nowo zagłębić się w lokalnym rynku pracy i wziąć za poszukiwania pracodawcy. Jakoś wiedziałam, że w moim przypadku znalezienie nowej pracy nie będzie bardzo trudne, bo miałam bogate doświadczenie zawodowe. Nie pomyliłam się w swoich przewidywaniach, bo już po kilku pierwszych dniach rozsyłania CV dostałam zaproszenie na trzy rozmowy kwalifikacyjne.
Oferty pracy otrzymałam z dwóch firm i wybrałam tę, która wydawała mi się ofertą lepszą, nie tylko pod kątem finansowym. Firma, w której pracuję jako asystentka dyrektora Piekary Śląskie oferowała nie tylko wyższą pensję, ale również lepsze bonusy i bogatszy pakiet socjalny. Do tego dyrektor, z którym będę pracowała, wydaje mi się bardzo sympatyczny i przystępny, a to już połowa sukcesu. Nie chciałabym pracować z kimś, kto swoim zachowaniem wzbudza we mnie niechęć. Żeby współpraca między dyrektorem a jego asystentką dobrze się układała musi być pomiędzy nimi jakaś nić sympatii. Tak uważam.
Pracę w nowej firmie rozpoczynam od przyszłego poniedziałku. Na początku przejdę jakieś krótkie szkolenie (zupełnie niepotrzebne, ale wymagane), a później zabiorę się do pracy.